Martyna mieszkała już w Barcelonie, na Teneryfie, La Palmie, w Gruzji i w Calpe w Hiszpanii. Tak jak ja kocha ten kraj bardzo mocno i połączyła nas miłość do Teneryfy. Opowiedziała mi o tym, czym kieruje się przy wyborze kierunku, jakie są plusy i minusy mieszkania po trochu w różnych miejscach i czy zawsze było to jej marzeniem.
Martynę znajdziesz na INSTAGRAMIE i BLOGU.
Czy mieszkanie za granicą zawsze było Twoim marzeniem? Jak to się stało, że wyjechałaś po raz pierwszy na dłużej, niż tylko wycieczkę?
Może nie do końca mieszkanie za granicą, ale już podróżowanie w różne miejsca od dłuższego czasu było moim marzeniem. Zawsze uwielbiałam się przemieszczać i nie lubiłam przebywać w tym samym miejscu. Ciągle było mi mało podróży. Od kiedy w zeszłym roku postanowiliśmy połączyć podróże z mieszkaniem w różnych miejscach już nie mam tego problemu, że w moim życiu jest za mało podróży.
Jeśli chodzi o pierwszy dłuższy wyjazd to miał on miejsce we wrześniu 2018 roku. Był to wyjazd na pół roku z uczelni na Erasmusa. Do Barcelony pojechałam z moim mężem, wtedy jeszcze chłopakiem 😉 Wybór tego miasta był strzałem w dziesiątkę. Zakochałam się w Barcelonie, Hiszpanii i w możliwościach jakie daje mieszkanie w zupełnie nieznanym miejscu. Zmierzyłam się z moimi lękami dotyczącymi mieszkania za granicą i zobaczyłam, że daję radę. Oczywiście zapragnęłam więcej i po powrocie do Polski zaczęłam snuć różne plany. Te bardziej i mniej prawdopodobne 😉
W jakich krajach mieszkałaś i gdzie najbardziej Ci się podobało?
Tak jak wspomniałam wyżej najpierw była Barcelona. Pod koniec 2020 roku podjęliśmy decyzję o wypowiedzeniu umowy najmu mieszkania, spakowaniu rzeczy do kartonów i kupieniu biletu w jedną stronę na Teneryfę. Tam spędziliśmy kilka miesięcy, pokochałam tę wyspę całym serduchem. Mam do niej ogromny sentyment i to tam najbardziej mi się podobało. Pamiętam jak na początku 2019 roku byłam na kilka dni na Teneryfie i powiedziałam sobie, że tam wrócę. I wróciłam na dużo dłużej 😉 Po pobycie na Teneryfie postanowiliśmy odkryć też inne Wyspy Kanaryjskie i na miesiąc zamieszkaliśmy na La Palmie. We wrześniu i październiku byliśmy w Gruzji, a listopad i grudzień spędziliśmy w Calpe, miejscowości na wybrzeżu Costa Blanca w Hiszpanii.
Jakie są minusy mieszkania za granicą?
Dla mnie największym minusem jest fakt, że rodzinka i przyjaciele są daleko. Nie da się już tak często widzieć jak mieszkało się w Polsce. Wiadomo jest telefon, ale to nie to samo. Potem są takie minusy zależne od miejsca w jakim się mieszka, Na przykład w Gruzji brakowało mi wielu produktów, które lubię jeść. W Calpe w mieszkaniu było dość zimno, ponieważ Hiszpanie nie mają zazwyczaj centralnego ogrzewania, a noce są chłodne. Ale to na spokojnie dało się przeżyć. Wiedziałam, że sama to wybrałam, dlatego też te minusy jakoś mocno we mnie nie uderzały.
Jak zaczynasz planować kolejny wyjazd? Czy najpierw kupujesz bilety na lot, a później się zastanawiasz nad resztą?
Jeśli chodzi o planowanie wyjazdu to najpierw sprawdzam sobie potencjalne miejsca, czyli tam gdzie będzie w miarę ciepło i strefa czasowa jest ta sama albo podobna do Polski. Potem patrzę cenę wynajmu mieszkania w danym miejscu, bo to zawsze największy koszt i mamy też kilka wymagań co do tego. Jak już mam potencjalne mieszkanie, to patrzę co jest w okolicy do robienia, a na koniec sprawdzam ceny biletów i jak w ogóle dolecieć w to miejsce. Tak mniej więcej to przebiega.
Co poradziłabyś osobom, które chciałyby pracować zdalnie z za granicy, ale z jakichś powodów coś ich powstrzymuje i np. się boją?
Może najpierw powiem czym ja się obecnie zajmuję. Prowadzę korepetycje z matematyki. Mam jednak nadzieję, że z czasem znajdę inną pracę zdalną, ale to zobaczymy. Dlatego też nie wiem czy jestem dobrą osobą do udzielania rad w tym temacie, ale na początku na miejscu takiej osoby zorientowałabym się czy może swoją obecną pracę wykonywać 100% zdalnie. To jest chyba jedyny plus pandemii, że coraz więcej rzeczy przeniosło się na tryb zdalny. Oprócz tego zajęłabym się takimi praktycznymi rzeczami jak najróżniejsze zobowiązania w Polsce na miejscu. My akurat mieliśmy łatwo w tym temacie, bo nie mieliśmy żadnym mieszkań na własność, samochodu czy innych tego typu spraw.
Z rzeczy mniej praktycznych myślę, też że warto mieć w głowie, że prawie każdą decyzję można cofnąć. Mi to bardzo pomogło. Gdy na początku zeszłego roku robiliśmy małą rewolucję w naszym życiu, czasami łapałam się na myśli, a co jeśli mi się nie spodoba, to nie będzie dla mnie, będę tęsknić itp. Wtedy też zrozumiałam, że jak będę chciała wrócić do Polski to podejmę taką decyzję i tak też zrobię. Od tamtego momentu ta myśl mi bardzo pomaga, że zawsze mogę zmienić zdanie i to jest okej.
Co jest najtrudniejsze w organizacji pracy z innego kraju?
Hmm, nie wiem czy coś jest jakoś bardzo trudne, ale trzeba pamiętać o kilku punktach. W naszym wypadku to jest: przy szukaniu destynacji pamiętamy, aby była podobna strefa czasowa do tej w Polsce, sprawdzamy jak dobry jest internet w wynajmowanym mieszkaniu, zawsze o to dopytujemy i staramy się wynajmować miejsca, gdzie każdy z nas będzie miał własne pomieszczenie. Czasami rozmawiamy w tych samych momentach, więc jest to niezbędne. U mnie gdy byliśmy w Gruzji było problematyczne, że nie mogłam, ze względu na wysokie koszta, posługiwać się moim numerem telefonu. Kontaktowałam się z osobami przez Whatsappa używając zagranicznego numeru telefonu, co trochę utrudniało sprawę.
Co decyduje o wyborze kolejnej destynacji? Na co zwrócić uwagę przy wybieraniu miejsca do pracy zdalnej?
Myślę, że odpowiedziałam na to pytanie trochę w poprzednich odpowiedziach. O kolejnej destynacji decyduje klimat tam panujący, koszty życia, przede wszystkim ceny wynajmu mieszkania strefa czasowa i atrakcje dookoła. Przy wyborze mieszkania trzeba zwrócić uwagę na dostępny internet czy miejsce do pracy. Zawsze też patrzę jak daleko jest jakiś większy sklep, bo gdy jest się bez samochodu to jest istotne 😉
Marzę o pracy zdalnej, ponieważ wyobrażam sobie, że dzięki niej mogłabym poznawać nowe miejsca w trybie slow, a nie jak na zwykłych wyjazdach spieszyć się ze zwiedzaniem. Czy rzeczywiście tak jest? Czy mieszkając gdzieś udało się wam zobaczyć wszystko, co chcieliście w danym miejscu?
Tak u nas taki tryb sprawdza się świetnie. Kiedyś, gdy zwiedzaliśmy biegaliśmy od jednego punktu do drugiego i ciągle spieszyliśmy się, aby wszystko zobaczyć. Mam wrażenie, że właśnie zeszły rok był przełomowy pod tym względem. Byliśmy dłużej niż zazwyczaj w każdym z miejsc i miałam czas, aby poczuć klimat danego miejsca. Nauczyliśmy się aż tak bardzo nie pędzić, choć wiadomo czasami to nie wychodzi 😉 Natury nie oszukasz i nadal miałam listę miejsc, które chciałam zobaczyć, ale robiliśmy to bardziej na spokojnie, a jak chcieliśmy zrobić sobie bardziej leniwy dzień to po prostu robiliśmy i zmienialiśmy plany. Zrozumiałam też, że nic się nie stanie jak nie zobaczę czegoś co planowałam zwiedzić. Gdy mieszkaliśmy w Calpe, nie zobaczyliśmy kilku atrakcji, które planowaliśmy i jak widać nadal żyjemy 😉
Jak myślisz, dla kogo jest dobry taki tryb życia? Komu poleciłabyś taką pracę zdalną, a komu nie?
Wydaje mi się, że nie mi to oceniać komu takie życie by odpowiadało 😉 Każdy sam wie najlepiej czy chciałby spróbować. Może powiem jakie ja mam cechy, że mi się to podoba. Przede wszystkim elastyczność. Umiem dostosować się do różnych panujących warunków. Do tego kocham podróże, bardzo lubię przemieszczać się i w wolnych chwilach odkrywać dalszą i bliższą okolicę. Nauczyłam się też żyć z małą ilością rzeczy, co jest dość istotne. Nie potrzebuję już góry ciuchów do szczęścia, choć nadal gdzieś w kartonach zalegają 😉 Ważniejsze są dla mnie przeżycia niż rzeczy. To tak w skrócie, dlaczego w tym się odnajduję. Jeśli jednak osoba chce tak żyć, a nie ma jakiejś z tych cech, to nie ma co się przejmować, przecież nad wszystkim da się popracować. Sama pamiętam jak do Londynu na 4 dni spakowałam się w wielką walizkę, a kilka lat później na dwa miesiące do Hiszpanii w plecak podróżny.
Czy jest coś, o co nie zapytałam, a o czym chciałabyś powiedzieć?
Chyba nie. Tylko dodam tak od siebie, że warto marzyć, ale także zamieniać te marzenia w bardziej realne plany. A potem mimo strachu spróbować je wcielić w życie, bo co najgorszego może się stać? I jeszcze dzięki Dorota za zaproszenie mnie tutaj 😉
Leave a Comment