Na Krecie byliśmy nie całe 5 dni. Wyspę zwiedzaliśmy w tak na prawdę 3 dni robiąc wycieczki objazdowe. Zrobiliśmy sporo kilometrów i zobaczyliśmy dużą część zachodniej części Krety. Dla mnie to wciąż za mało, ponieważ zakochałam się w tym miejscu i zamierzam wrócić, żeby odkryć kolejne zakamarki. Na Krecie możesz poczuć przede wszystkim lokalny vibe. To nie jest twór zrobiony pod turystów. Nie czuć tego nawet w większych miastach takich jak Chania, czy Rethymno. Kreta zachodnia to piękne góry, plaże, wąwozy i co najważniejsze dużo kóz wszędzie – jak wiadomo kocham kozy, dlatego to ogromny plus tej miejscówki. Chodź, zainspiruję Cię do podróży!
Dzień 1
Wylądowaliśmy o 18, więc zbyt wiele czasu na zwiedzanie nie zostało. Dlatego dostaliśmy się do naszego greckiego prl (tak nazwałam nasz apartament, ponieważ taki był jego styl – tanio, ale bez szału) i jedyne co zrobiliśmy to poszliśmy na grecką kolację. Polecam gryosa souvlaki.




Dzień 2
BALOS
O poranku, czyli o 7, czyli w sumie już trochę późno (hehe) wyruszyliśmy autem na Balos i na parkingu byliśmy pierwsi. Po drodze spotkaliśmy leniwe stada kóz, które nie chciały za bardzo ustąpić drogi samochodowi, bo z jakiej racji zakłócamy ich spokój przed 9 rano, kiedy one muszą odpoczywać na środku drogi. Jazda tą drogą to dla mnie sama przyjemność. Ostatni odcinek drogi na Balos, czyli jakieś 7km to droga szutrowa, czasem z kocimi łbami, czasem ze żwirkiem, a czasem z dużą ilością kamieni. Zważając na to, jakie traumatyczne chwile przeżyłam kierując autem na Gran Canarii na drodze GC-606 trudność drogi na Balos oceniam na 5,5/10, bo chociaż było szeroko. Stan drogi chujowy, ale bojowy. Niemniej jednak wiem, że dla innych kierowców poziom trudności na tej drodze przerósł skalę, np 12/10, bo to przecież kwestia indywidualna. Spokojnie można minąć się z innymi autami, więc dla mnie luz, wystarczy dobrze obserwować kozy i ostre kamienie i będzie dobrze. My jeździliśmy Suzuki Baleno, ale jeśli ktoś się cyka to polecam wypożyczyć sobie na tą okazję auto terenowe. Ja lubię takie samochodowe przygody, jednak jeśli ktoś boi się szutru pod górkę i z górki z kamieniami to jest jeszcze opcja popłynięcia na Balos łódką.

A teraz przejdźmy w końcu do rzeczy.
Po zaparkowaniu auta czeka nas jeszcze krótki trek w dół na lagunę. Po jakichś 5 minutach i 20 spotkanych na trasie kozach ujrzysz niesamowity widok na lagunę. To jest powód, dla którego warto było się tak męczyć. Widoki mówią same za siebie. Polecam przyjechać z samego rana, żeby móc się delektować tym widokiem w samotności i świętym spokoju. Z tego powodu polecam również podróże poza sezonem. A teraz czas na te nieziemskie widoki.










ELAFONISI
Po pół dnia spędzonego na Balos pojechaliśmy jeszcze dalej wąskimi, krętymi drogami, żeby zobaczyć plażę Elafonisi. Widoki po drodze są cudowne, jechaliśmy trasą jak najbardziej od morza. Na miejscu zjedliśmy obiad w Kalomirakis Tavern, gdzie jadłam najpyszniejszą w życiu musakę, więc bardzo polecam. Obiad jedliśmy na tarasie z widokiem na pasące się kozy. Nigdy w życiu nie wiedziałam więcej kóz co wtedy, tamtego dnia. Po obiedzie udaliśmy się na lagunę, kolor wody jest tam oszałamiający. Żałuję, że nie mieliśmy więcej czasu na trek na sąsiednią plażę, ale znów jest to dobry powód, żeby tam wrócić. Mocno wiało, więc zdjęć z drona brak.




Dzień 3
Chora Sfakion & Paralia Vrisi & Ilingas Beach & Obłędne widoki na górskiej trasie w ten zakątek Krety
Wybraliśmy się na przejażdżkę do Chory Sfakion, droga była super, trochę mniej zakrętów niż dzień wcześniej i droga też zdecydowanie szersza. Po drodze zajechaliśmy na kawę z widokiem na wąwóz Imbros Gorge. Z góry widoki są niesamowite, trzeba kiedyś przejść się dołem. W końcu kawa z widokiem na wąwóz i chmury, które nad nim fruwają to najlepsza możliwa kawa. Od tamtego momentu droga była coraz ciekawsza. Coraz więcej górskich zakrętów i niesamowite widoki. Tam trzeba się po prostu przejechać. Według mnie sama ta droga sprawia, że kopara opada. Sama Chora Sfakion to mała, spokojna miejscowość – przynajmniej o tej porze roku. Odpływają stamtąd promy w różne miejsca, jest też kilka małych plaż. My odwiedzilismy dwie plaże Paralia Vrisi i Ilingas Beach. Na tej drugiej kolor wody jest nieziemski, ale też jest to bardziej dzika plaża, parking jest bardzo mały, prawie go nie ma. Uwielbiam! Chcieliśmy iść jeszcze na trek wybrzeżem do Loutro tak jak poleciła mi @introvert_nomad – najlepsza specjalistka od Krety, ale nie dało rady. Znów powód, żeby wrócić na Kretę. Chyba muszę już kupować bilety.








DZIEŃ 4
Agios Pavlos Sandhills’ beach
To pierwszy przystanek dnia dzisiejszego. Plaża z ogromnymi wydmami, która robi niesamowite wrażenie. Udało się nawet polatać tam dronem, czego efekty przedstawiam niżej. My zaparkowaliśmy na parkingu przy Agios Pavlos Beach i poszliśmy przez tą plażę schodkami do góry i po chwili widać było już nasz cel.





RETHYMNO
Po kilkudniowym zwiedzaniu prawie samych plaż nadszedł w końcu czas na jakieś miasto. Jak to w miastach – polecam zgubić się w uliczkach, a jak się zmęczycie chodzeniem to zawsze można iść na plażę, których w Rethymno nie brakuje.




Dzień 5
SEITAN LIMANIA
Po spakowaniu plecaków pojechaliśmy na plażę Seitan Limania. To plaża z rodzaju: żeby mieć fajnie musisz się namęczyć, czyli taka jak lubię najbardziej. Byliśmy w niedzielę o 10 rano i ludzie dopiero się zbierali. Niestety nie schodziliśmy na dół, bo zostało nam mało czasu, a chcieliśmy jeszcze pochodzić chwilę po Chani.

CHANIA
Chania spodobała mi się zdecydowanie bardziej niż Rethymno. Najpierw spacer koło portu, a później podziwianie pięknych uliczek. W międzyczasie poszliśmy na super taras widokowy obok Roza Nera, z którego rozpościera się wspaniały widok na plac przy porcie. Zachody słońca muszą wyglądać tam super.






Jak podoba Ci się Kreta?

Leave a Comment
Pingback: Wszystko co musisz wiedzieć o wypożyczeniu auta i drogach na Krecie (Kreta zachodnia) – Blog podróżniczy on 11 maja, 2022
1 COMMENT