Piękna, surowa, majestatyczna, dzika, nieokiełznana, przyciągająca jak magnes – skradła moje serce. Taka jest dla mnie właśnie Fuerteventura. Co zobaczyć na tej wyspie i jakie kryje zakątki?
Sotavento
Piękna plaża, uznawana przez niektórych za najpiękniejszą na Fuerteventurze. W zależnościnod przypływów i odpływów tworzy się tam laguna. Czyni to Sotavento idealnym miejscem do nauki sportów wodnych. Przepiękny widok, plaża jest bardzo długa. Liczę na to, że następnym razem polatam tam sobie dronem.




Morro Jable
Morro Jable to miasteczko na południu wyspy. W szczególności polecam punkt widokowy koło kościoła, jest stamtąd przepiękny widok na ocean i miasto. W porcie można często spotkać płaszczki, dlatego warto tam zajrzeć i sprawdzić czy akurat się wam poszczęści.







Faro de Punta de Jandia
Najbardziej dziki zakątek wyspy to właśnie ten od Morro Jable jeszcze bardziej na południe. Dojedziesz tam drogą szutrową, dlatego polecam jechać tam jeepem. Więcej informacji na temat tego, dlaczego lepiej nie jeździć po takich drogach zwykłymi autami z wypożyczalni znajdziesz we wpisie, w którym pisałam o wypożyczaniu auta i drogach na Fuerteventurze. Po drodze zobaczysz prawdopodobnie dużo dzikich kóz. Na miejscu znajdziesz latarnię morską, dzikie, szalone fale oceanu rozbijające się o klify, małą wioskę Puerto de la Cruz, gdzie możesz coś zjeść i napić się kawy. Jeśli stamtąd udasz się bardziej na północ to po drodze będziesz mieć wyjątkową Playa de los Ojos z jaskinią, a po prawej stronie możesz ujrzeć pozostałości po starym lotnisku. Na końcu drogi (o ile w ogóle drogą można to nazwać) znajdziesz Faro punta de Peserbe, a raczej jej ruiny.






Cofete + Rezydencja Wintera
Cofete to flagowe miejsce Fuerteventury. Często pierwsza myśl kiedy pomyślisz o wyspie, widziałeś zdjęcia, ale jeszcze tam nie byłeś. Wielka, szeroka, majestatyczna wręcz plaża z ogromnymi, strzelistymi klifami. Cofete to także bez wątpienia jedno z najpiękniejszych miejsc na Kanarach jakie do tej pory widziałam. Żadne zdjęcie tego nie oddadzą. To trzeba po prostu zobaczyć! Tu oczywiście też polecam wybrać się jeepem. Opcji wycieczki w te miejsce jest kilka, możesz:
- pojechać tam sam autem, polecam jakiegoś jeepa – to opcja, która daje nam najwięcej swobody, polecam wtedy w jednym dniu ogarnąć Faro Punta de Jandia, Cofete i Miradora na Cofete, nam na 5 osób łącznie z paliwem taka wycieczka wyszła 36€ na osobę, jest to dobra alternatywa jeśli nie chcesz brać wycieczki, daje więcej luzu i możliwych miejsc do zobaczenia, gdzie wypożyczałam jeepa pisałam w poście o autach, link znajdziecie gdzieś wcześniej
- wziąć wycieczkę – to najdroższa opcja, ale wycieczki przeważnie odbierają z hotelu i tam też odwożą, mniej swobody, bo wycieczka ma swoje punkty programu, ale jeśli lubisz to może być dobry wybór dla Ciebie
- trekking przez góry – opcja darmowa , ale najdłuższa czasowo
- dojazd autobusem terenowym z Morro Jable – auto zostawiasz na parkingu i stamtąd wsiadasz w takiego małego, śmiesznego busa, to kosztuje kilka euro w jedną stronę, idealny kompromis jeśli chcesz zaoszczędzić, ale nie chcesz iść z buta.
Na Cofete prowadzi droga między górami przy urwisku. Niektórych przyprawia o dreszcze. Ja widziałam w swoim życiu gorsze rzeczy (np droga GC-606 na Gran Canari), więc mnie to zbytnio nie ruszyło. Widoki za to są spektakularne. Po drodze spotkasz prawfopodobnie dużo dzikich kóz, które są swoją drogą bardzo śliczne. Droga na Cofete jest na szczęście bardzo szeroka. Dlatego spokojnie można się tam minąć z innymi autami i jazda tamtędy nie jest jakimś strasznym przeżyciem. Odwiedzenie tego miejsca to totalny must see na Fuerteventurze.
Na tej plaży lepiej się nie kąpać. Panują tam bardzo silne prądy. Wiele osób nigdy nie wydostało się z wody i straciło tam życie. Przed wejściem znajduje się tablica, mówiąca o zagrożeniu.
Rezydencja Wintera owiana jest tajemnicą i wieloma legendami. Do tej pory nie do końca wiadomo co działo się wewnątrz budynku. Mieszkał tam Winter, który dla miejscowych ludzi podobno zrobił wiele dobrego. Istnieje teoria mówiąca o tym, że w podziemia przypływały niemieckie u-booty i przeprowadzano tam operacje plastyczne zbrodniarzom III rzeszy, którzy po zmianie wizerunku udawali się na ucieczkę do Ameryki Południowej. Willę można zwiedzać. My trafiliśmy na siestę. Może następnym razem.






Ajuy & czarna plaża & jaskinie
Kolejne miejsce, które jest bardzo wyjątkowe. Ajuy to mała, urocza wioska z czarną plażą, która jest cudowna. Przy plaży znajduje się mała restauracja, do której polecam wstąpić chociaż na barraquito. Po zobaczeniu plaży zapraszam na wycieczkę do jaskiń. Po prawej stronie plaży zauważysz barierki i ścieżkę, od jaskiń dzielić Cię będzie jakieś kilkanaście minus spaceru po skałach. Ścieżka jest ok i przez większość drogi są barierki. nie polecam chodzić tam w laczkach. Często można spotkać tam te małe wiewiórki. Jedno z moich ulubionych miejsc na Fuerteventurze.












Playa de la Pared
Piękna plaża surferów, położona na mniej więcej po środku prowincji Jandia, w południowo-zachodniej części Fuerteventury. Można podziwiać tam cudowne fale oceanu, wielkie klify i oczywiście pływających surferów.






Betancuria
Betancuria i jej okolice to najbardziej zielony zakątek wyspy. Taka piękna oaza po środku pustyni. Spędziłam tam mało czasu i następnym razem chciałabym więcej. Znajdziesz tam dużo zieleni, restauracje, kawiarnie i święty spokój.




Barranco de las Pañitas
Zaznaj trekkingu po skałach na Barranco de las Peñitas. Na dole znajduje się kilka palm, a im wyżej tym widoki stają się bardziej spektakularne. Znajdziesz tam wielkie ściany skalne, kapliczkę i słynny łuk Arco de las Peñitas. Ja tam niestety nie dotarłam, bo nie wiedziałam którędy iść. Następnym razem muszę znaleźć drogę. Polecam udać się tam na spacer. Tylko uważaj na opuncje! Jest ich tam pełno, kwiaty są jadalne, ale nawet jeśli będziesz delikatnie się nimi posługiwać to może się okazać, że i tak skończysz z kolcami w buzi jak nasz kolega na wycieczce. Miąższ jest smaczny i robi się z niego dżem. Warto go kupić i posmakować. Takie dzikie owoce też można jeść, jednak tylko i wyłącznie wtedy, kiedy mają ciemno różowy kolor, bo wtedy są dojrzałe. PAMIĘTAJ, ŻEBY I TAK UWAŻAĆ I SIĘ NIE POKŁUĆ.






Mirador de Morro Velosa
Mieści się niedaleko Betancurii, na górze jest restauracja, ale chyba zamknięta na stałe 🙁 tak mówi google, ale oby nie było to prawdą. Piękne widoki na środek wyspy.


Tindaya
Czyli święta góra Majoreros – rdzennych mieszkańców Fuerteventury. Skrywa wiele tajemnic. Jeszcze niedawno odbywały się tam sabaty czarownic. Niedaleko można znaleźć Bailadeiro de las Brujas, miejsce w którym odbywały się zabawy i orgie czarownic. Na Tindayi znajdują się podomorfos, czyli takie odciski stóp wyryte w kamieniu. Jeśli stanie się na podomorfos znajdujących się na szczycie góry to jest się zwróconym w stronę Teide, w której jak wiadomo z innej opowieści śpi demon Guayota. Miejsce święte i tajemnicze, polecam je zobaczyć właśnie z tych względów. Ma ciekawą historię, z wyglądu to nic specjalnego. Ciekawostka: To tam zaatakował mnie mój dron podczas pierwszego lotu. Dlatego nie mam zdjęć samej Tindayi ? Jest pierwsze, pamiątkowe zdjęcie z drona wioski o tej samej nazwie Tindaya + moje zdjęcie, ofiary losu podczas robienia opatrunku.


El Cotillo + Klify
Na tych klifach mogłabym siedzieć cały dzień i po prostu gapić się na ocean. Piękny obrazek. Uwielbiam patrzeć na fale! Można podjechać tam autem. Na dole znajduje się Playa del Castillo. Można tam posurfować lub popatrzeć jak robią to inni. Samo El Cotillo to bardzo urocza, mała i spokojna miejscowość. Znajdują się tam też naturalne baseny oraz latania morska.




Calderon Hondo
Na Fuerteventurze nie ma czynnych wulkanów. Calderon Hondo kiedyś wybuchał, a dziś można na niego wejść. Na górze znajduje się mały taras, można też obejść kalderę dookoła. W tym miejscu często można spotkać dużo wiewiórek. Jest tam też parking. W okolicy znajduje się jeszcze kilka takich wulkanów, dlatego żeby je zobaczyć polecam przejażdżkę dziką drogą z Calderon Hondo do Corralejo.




Popcornowa Plaża
To nie popcorn, to rodolit! Potocznie nazywane ’popcornowe plaże’ znajdują się na zachód od Corralejo i nie mają nic wspólnego z popcornem. To chroniony rodolit, którego pod żadnym pozorem nie wolno stamtąd zabierać, ponieważ pełni ważną rolę w tamtym ekosystemie. Fajnie to zobaczyć, ale dla mnie największą frajdą było odszukiwanie na plaży szczątek morskich zwierząt np. krabów, czy muszelek. Były też malutkie krewetki, które pływały sobie w oczku wodnym w zastygłej tysiące lat temu, przybrzeżnej lawie. Niestety nie obeszło się też bez plastiku. Przykładowe plaże z rodolitem to: Playa del Bajo de la Burra, Playa el Majanicho, Playa el Hierro, Playa Blanca.






Corralejo & Dunas de Corralejo
Wydmy w Corralejo są cudowne. Można się przekonać o tym już po zdjęciach z internetu. Jednak nic nie przebije tego uczucia, kiedy wychodzisz z auta, wiatr wieje tak mocno, że nie dość, że prawie wyrywa drzwi z tego samochodu to jeszcze każda drobinka piasku lecąca w powietrzu wbija ci się w ciało, a wzburzone fale oceanu szumią i rozbijają się o skały, albo zakrywają całe plaże. Ja to kocham. To prawdziwa potęga natury. Jednak liczę na to, że następnym razem pogoda pozwoli na latanie dronem. Biały piasek, idealnie niebieski ocean, piasek na ulicach. Piękny widok. Jeśli miałabym wybrać Wydmy w Corralejo, a Wydmy w Maspalomas to zdecydowanie wybieram te pierwsze, bardziej mi się podobały. Jeśli lubisz cywilizację to Corralejo jest dobym miejscem na spędzenie wakacji. Tam mieści się dużo hoteli, restauracji i wiele miejsc działa także zimą.




Naturalny basen w Caleta de Fuste
Poziom wody w naturalnych basenach zależy od przypływów i odpływów. To jeden z ładniejszych basenów jakie widziałam na Kanarach.


Faro de la Entallada
Latarnia morska położona na wielkim klifie w prku narodowym Cuchilos de Vigán na południowym wschodzie wyspy. Znajduje się tam drewniana kładka, która prowadzi na koniec klifu. Można podziwiać stamtąd zarówno ocean, jak i surowy krajobraz parku narodowego. Do Faro de la Entallada prowadzi przy końcu wąska droga nad klifem. Niektórych może przerazić, jednak dla mnie to nie było nic strasznego.




Na koniec polecam jeszcze zatrzymywać się przy każdym możliwym miradorze. Punkty widokowe zawsze są spoko!
Co spodobało Ci się najbardziej?

Leave a Comment