Malta – piękny, wyspiarski kraj położony na Morzu Śródziemnym. Już można tam wyruszyć! Zdecydowanie znajduje się bardzo wysoko na mojej liście miejsc do zobaczenia w Europie. Marcelina żyje tam od wielu lat na co dzień. Za chwilę dowiesz się czy to idealne miejsce do życia, jak poruszać się po Malcie, co zobaczyć i czy łatwo znaleźć tam pracę.
Marcelinę znajdziesz na instagramie, blogu, TikTok: timetotravel_plClubHouse: timetotravel_pl
Jak żyje Ci się na Malcie? Czy masz jakieś porady dla osób, które chciałby się tam przeprowadzić?
Żyje mi się tutaj bardzo dobrze od wielu lat i na pewno szybko się stąd nie wyprowadzę. Kocham Maltę i już zawsze będę miała do niej sentyment, więc w moim postrzeganiu tego malutkiego kraju często przymykam oko na niektóre niedociągnięcia. Południowy styl życia i atmosfera Malty bardzo mi odpowiada, ale jest to oczywiście moje subiektywne odczucie, więc postaram się opowiedzieć nie tylko o jasnych stronach mieszkania na wyspie.
Jest sporo argumentów przemawiających za przeprowadzką na Wyspy Maltańskie, jak chociażby łagodny, śródziemnomorski klimat, ciepłe morze i słońce – Malta to najbardziej wysunięty na południe europejski kraj. Mówi się, że jest tutaj 300 słonecznych dni w roku. Myślę, że prawie każdy znajdzie tu coś dla siebie. Osobom, którym zależy na bliskości knajpek, sklepów, zabytków, firm międzynarodowych, węzłów komunikacji publicznej, rozrywki, spodoba się tętniące życiem, ale nieco zatłoczone centrum (St. Julian’s, Sliema, Gzira oraz jedna z najmniejszych europejskich stolic, Valletta, zwana muzeum pod gołym niebem). Ci, którzy preferują bardziej naturę i spokój, docenią uroki południowej i zachodniej Malty oraz mniejszej wyspy archipelagu Wysp Maltańskich – sielskiego Gozo, na które można dopłynąć z Malty promem w pół godziny. Warto sprawdzić przed przeprowadzką na stałe, czy Malta jest dla nas i odpowiada nam jej klimat. Jeśli ktoś ma np. możliwość pracy zdalnej, to na pewno proponowałabym wynajęcie tu mieszkania na co najmniej miesiąc, najlepiej w styczniu/lutym, bo to chyba najchłodniejszy i najbardziej kapryśny czas, a potem jeszcze dla kontrastu w lipcu, żeby zaznać codziennego funkcjonowania i pracy, gdy za oknem z nieba leje się żar. Podczas dłuższego pobytu będzie też większa szansa przeżycia takich atrakcji, jak spotkanie pierwszego stopnia z karaluchem, który może odwiedzić twoje mieszkanie, niezależnie od tego jak bardzo je wypucujesz. Jeśli jednak Malta zda ten test, to dlaczego nie urzeczywistnić swoich marzeń?
Ogromnym plusem dla osób, które nie znają innych języków obcych jest też angielski jako język urzędowy, którym swobodnie posługuje się większość mieszkańców. Mogę więc poradzić, aby przed przyjazdem odświeżyć sobie angielski, albo zapisać się już tutaj na miejscu do jednej z wielu dziennych szkół językowych. Dzięki temu, że Malta była kolonią brytyjską, działa tutaj wiele szkół języka angielskiego, do których zjeżdżają się uczniowie z całego świata, aby szlifować język i jednocześnie korzystać z uroków wyspy.
Osoby, którym przeszło przez myśl, aby się tu przeprowadzić, powinny być jednak świadome, że koszty życia w stosunku do zarobków są tutaj bardzo wysokie. Największą część wynagrodzenia pochłania mieszkanie. Wynajem, zwłaszcza w części centralnej, jak Sliema czy St. Julian’s, wiąże się z wydatkami rzędu 900-1200€ za dwupokojowe mieszkanie (są też tańsze i droższe, wszystko zależy od standardu i lokalizacji). Biorąc pod uwagę wysokość minimalnego wynagrodzenia, które na ten moment wynosi ok. 700€ na rękę, ciężko tutaj zamieszkać jednej osobie w samodzielnym mieszkaniu. Taniej jest w pozostałych rejonach Malty i na Gozo, jednak trzeba się wtedy często liczyć z koniecznością dojazdu do pracy. To nie jest kraj, do którego wyjeżdża się dorobić w krótkim czasie, jak w niektórych państwach zachodniej Europy czy Skandynawii. Wiele osób rozczarowało się po przeprowadzce na Maltę za słońcem, które jednak nie zrekompensowało im niższego poziomu życia, do którego nie byli przyzwyczajeni.
Biorąc pod uwagę biurokrację i tempo załatwiania urzędowych spraw przyda się też z pewnością dużo cierpliwości. Nie wszystkim odpowiada wyspiarska mentalność i dosyć luźne podejście do wszelakich terminów. Krążą legendy, że komuś udało się założyć konto w banku po pierwszej wizycie. A tak na serio, to to się już powoli zmienia, ale nie zapomnę jak przy pierwszej próbie dostałam listę wymaganych dokumentów, a na niej nawet list od mojego pracodawcy, w którym ten ma poprosić o otwarcie dla mnie rachunku bankowego. Porównaj to teraz z możliwością otwarcia konta przez internet w kilka minut w Polsce. Tutaj – nie do pomyślenia.
Uważam, że Malta może być świetnym krajem-przystankiem, na jakiś czas, żeby przeżyć ciekawą przygodę związaną z mieszkaniem za granicą, w ciepłym, południowym kraju. Tylko nieliczni decydują się osiąść tu na stałe. Widzę to niestety, kiedy co jakiś czas moi znajomi opuszczają wyspę.
Kiedy najlepiej odwiedzić Maltę, żeby było ciepło, ale też żeby nie było tłumów turystów?
Maltę polecam odwiedzić właściwie przez cały rok. Latem, kiedy zależy ci na typowym wakacyjnym relaksie, opalaniu, gorących wieczorach lub imprezowaniu do rana (to oczywiście poza pandemią). Wiosną i jesienią jest tutaj wciąż ciepło, można plażować, nawet kiedy woda jest chłodniejsza i są to zdecydowanie najlepsze pory na zwiedzanie. Z nieba nie leje się już żar, a i turystów jest znacznie mniej, niż w sezonie. Malta jest szczególnie ładna na wiosnę, bo jest wtedy bardzo zielono, a temperatury są przyjemne. Osobiście odpuściłabym styczeń i luty, ponieważ może popadać, a duża wilgotność powietrza i wiatr potęgują odczuwanie zimna. Jednak wciąż nie jest to taka zima, jak w Polsce. Maltański klimat jest jednak łagodniejszy.
Nie chcąc trafić na tłumy na plażach czy w autobusach, należałoby unikać miesięcy wakacyjnych, a zwłaszcza sierpnia, kiedy to jest tłoczniej, bo urlopują się nasi sąsiedzi z Włoch. Lato to również zupełnie inne kolory niż zimą i wiosną – z powodu upałów, z zielonej wyspy Malta zamienia się latem w brązową, spaloną słońcem skałę.
Nie demonizowałabym jednak lata na Malcie. Owszem, potrafi dać w kość wysokimi temperaturami, co przy braku wiatru może być męczące dla wrażliwszych osób. Z drugiej jednak strony to właśnie latem odbywa się tutaj najwięcej imprez i festiwali na świeżym powietrzu. Za to najbardziej kocham lato na Malcie: festiwale wina, piwa, jedzenia, jazzowe, rockowe, rzemiosła, pokazy fajerwerków, występy znanych gwiazd, dj-ów i zespołów muzycznych, summer parties w beachclubach, nawet w środku tygodnia. Mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli znów cieszyć się tymi rozrywkami.
Co oprócz pięknych widoków oferuje Malta? Czym wyróżnia się maltańska kultura?
Maltańczycy to bardzo mili ludzie, pomocni i otwarci na turystów. Są bardzo dumni ze swojej historii, tradycji i zwyczajów, ale nie są wyniosłym narodem – można się tu czuć bardzo swobodnie i swojsko. Szczególnie dumni są ze swojego języka maltańskiego, którym posługuje się dziś tylko ok. pół miliona osób. Język Malti na przestrzeni wieków zapożyczał słowa z języków europejskich – w zależności kto rządził Maltą i jak długo. Pierwotnie był to jednak dialekt arabski, stąd na przykład Bóg, mimo że Malta jest krajem katolickim, to po maltańsku Allah. Obecnie słowa pochodzą w większości z języka włoskiego, arabskiego, angielskiego, ale i francuskiego.
Warto tutaj przypomnieć, że Malta przestała być kolonią brytyjską i uzyskała niepodległość dopiero w 1964 roku, a język maltański i angielski zostały oficjalnymi językami państwowymi. Większość Maltańczyków posługuje się płynnie oboma językami, a wielu zna też włoski, bo Maltę od brzegów Sycylii dzieli przecież tylko 81 km. Kiedyś nie latały stąd samoloty i mieszkańcy wysp nie podróżowali daleko, tak jak obecnie. Mój znajomy, starszy Maltańczyk, powiedział mi też, że w czasach jego młodości w telewizji były tylko włoskie kanały, więc chcąc nie chcąc się tego języka uczyli.
Mieszkańcy Malty bardzo często świętują. Uwielbiają to, a każda okazja jest ku temu dobra – czy to jedno z licznych świąt państwowych, religijnych czy festiwal pod gołym niebem. Bardzo lubię w nich to, że spotykają się i razem biesiadują nawet bez szczególnej okazji. Inaczej niż w Polsce – gdzie niedzielny obiad zwykle je się w domu z rodziną – Maltańczycy i Maltanki, niezależnie od wieku, wystrojeni, spotykają się na weekendowy lunch w restauracjach w dużych grupach. Kilkanaście osób przy stole to nie zawsze rodzina, ale bardzo często paczka dwudziestokilkuletnich przyjaciół – zwyczaj ten nie jest zarezerwowany tylko dla starszego pokolenia.
Ciekawostką jest, że na Malcie, niezależnie od pory dnia i nocy, możesz usłyszeć wystrzały petard. Fajerwerkami strzelają nawet wcześnie rano, kiedy nie są widoczne żadne efekty świetlne tego przedstawienia. W tym maleńkim kraju działa ponad 30 fabryk materiałów pirotechnicznych. Fajerwerki na Malcie mają długą, wielowiekową tradycję, która jest nadal bardzo żywa w zatłoczonym kalendarzu festynów, zwłaszcza tych na cześć patronów danych miast i wiosek, które odbywają się na całej Malcie i Gozo.
Polska z kolei bardzo dobrze kojarzy się Maltańczykom, a najczęściej wymieniają Kraków i Zakopane, jako miejsca, które ich urzekły. Na Malcie nie ma gór, więc Tatry stanowią dla nich nie lada atrakcję. Zwłaszcza starsi mieszkańcy są chętni do pogaduszek, kiedy zdradzisz im, że jesteś z Polski.
Mogłoby się wydawać, że to idealne miejsce do życia. Jakie trudności spotkały Ciebie podczas mieszkania na Malcie? Jakie są minusy mieszkania na małej wyspie?
Nie jest tajemnicą, że percepcja danego kraju z perspektywy turysty zmienia się, gdy zdecydujemy się w tym kraju zamieszkać. Tak było i u mnie, ale absolutnie nie nazwałabym tego rozczarowaniem. Jak w każdym nowym kraju, na Malcie trzeba było się po prostu nauczyć jak wszystko tutaj funkcjonuje. Począwszy od zmierzenia się z biurokracją, poprzez przyzwyczajenie się do nowego smaku chleba, używania do picia wody tylko z butelki, specyficznych reguł komunikacji autobusowej (a raczej ich braku), ruchu lewostronnego, braku niektórych kosmetyków czy produktów spożywczych w sklepach, do których przywykło się przez całe życie, aż do nauczenia się mapy Malty, żeby mieć ogólne pojęcie gdzie znajdują się jakie miasteczka czy plaże i jak tam dojechać.
Jak już wspomniałam, nie jest to też najtańsze miejsce do życia. Największym kosztem jest wynajem – zwłaszcza w części centralnej Maltańczycy znacznie wyśrubowali ceny mieszkań, które podskoczyły o 100% w ciągu ostatnich kilku lat. Dlatego nie traciłam czasu i praktycznie od razu przystąpiłam do poszukiwania pracy. Przygotowałam sobie kilka CV dostosowanych pod różne stanowiska. Byłam gotowa zacząć od najprostszych zajęć. Wcześniej w Polsce pracowałam przez ponad 10 lat jako specjalistka ds. projektów UE, ale wiedziałam, że tutaj nie znajdę pracy w tej branży, a i szczerze mówiąc byłam już trochę wypalona zawodowo i potrzebowałam zmiany. Pierwszą pracę w biurze podróży dostałam po miesiącu poszukiwań i byłam bardzo szczęśliwa, bo kiedyś marzyła mi się praca w turystyce. Niestety w biurze panowała bardzo niemiła atmosfera, więc pociągnęłam to przez miesiąc, kiedy to udało mi się znaleźć pracę w branży iGamingowej (zakłady sportowe, kasyno, poker online), w której zaczynając zupełnie od zera pracuję do dziś.
Po przeprowadzce od razu musiałam zacząć posługiwać się angielskim na co dzień. Nie mieszkałam wcześniej za granicą, ale na jakieś 1,5 roku przed przyjazdem, nie mając jeszcze pojęcia że kiedyś wyemigruję, dla samej siebie odświeżałam sobie codziennie angielski i to potem zaprocentowało. Przez pierwszy miesiąc na Malcie uczęszczałam na zajęcia do szkoły językowej, bo chciałam się poczuć pewniej z językiem, zaś maltańska odmiana angielskiego z ulicy jest bardzo… specyficzna. Różni się z akcentu od tej brytyjskiej, a w miastach, jak Sliema czy Valletta, mieszkańcy w rozmowie często przełączają się między maltańskim i angielskim (tzw. „Maltenglish”). Dużym plusem takiego rozwiązania okazało się również poznanie w szkole wielu osób, które tak jak ja przeprowadziły się na Maltę, albo przyjechały nawet na roczny kurs.
Znalezienie nowych znajomych było właśnie, poza pracą, chyba największym wyzwaniem. Prócz zajęć w szkole chodziłam więc na różne spotkania expatów, tzw. „English café”, gdzie można przyjść pogadać po angielsku i przy okazji zawrzeć nowe znajomości, odpowiadałam na facebookowe ogłoszenia nowych osób na Malcie, które również szukały kogoś do wyjścia na wspólną kawę. Korzystałam z różnych możliwości spotkań i nawet gdy byłam zmęczona odsuwałam na bok wymówki, żeby tylko jak najszybciej wejść w ten maltański świat. Paradoksalnie małe rozmiary Malty dużo tutaj ułatwiają, bo żeby się z kimś spotkać nie trzeba jechać daleko. Poza tym w tak małym państewku szybko można poczuć się jak w domu, bo łatwo odkrywa się poszczególne miejscówki. Przełomem było znalezienie pierwszej pracy w korporacji, gdzie poznałam wiele znajomych z zagranicy, ale też Polaków, z którymi regularnie się dziś widuję.
Drugą stroną medalu jeśli chodzi o rozmiary Malty jest to, że w godzinę możesz dojechać z jednego końca wyspy na drugi, toteż możliwość samochodowych wojaży jest ograniczona. Dookoła jest tylko woda. Jeśli więc tak jak ja kochasz podróżować, to jesteś skazana na częste loty samolotem.
Muszę jeszcze dodać, że zaskoczyła mnie jedna rzecz. Otóż nigdzie tak nie zmarzłam, jak właśnie na Malcie! W mieszkaniach, jak i hotelach nie ma centralnego ogrzewania, izolacja murów właściwie nie istnieje, duża wilgoć powoduje pojawianie się grzyba na ścianach, a i temperatura w budynku często bywa niższa niż na zewnątrz. Zimą ratuję się klimatyzacją ustawioną na grzanie, kilkoma swetrami i gorącymi herbatkami. I tak przez kilka miesięcy w roku budzę się, a na termometrze w pokoju ok. 14 stopni. Klimatyzator na pełnych obrotach działa też oczywiście latem. Najgorzej, że muszę przy nim spać, czego nie znoszę, ale czasami nie ma innego wyjścia, bo ciężko zasnąć przy ponad 30 stopniach.
To są jednak detale, do których można się przyzwyczaić. Nie przesłaniają mi one radości z pięknych widoków, pogody, możliwości aby codziennie wyjść z domu i posiedzieć na chwilę nad morzem. Oczywiście trzeba się też zmierzyć z tęsknotą za rodziną, przyjaciółmi, za polskimi górami czy jedzeniem. Z tym, że na Malcie wybór produktów jest ograniczony i tygodniami czekasz na przesyłkę. Cieszę się jednak z tych małych umilaczy codzienności. Jestem za nie wdzięczna i bardzo je doceniam.
Czy są jakieś mniej znane zakamarki, które możesz polecić? Takie, o których nie wie zbyt wielu turystów.
Bardzo lubię te znane plaże Malty, Gozo i Comino, ale bardziej poza sezonem, kiedy można się nimi cieszyć bez tłumu turystów. Dobrym przykładem jest słynna Blue Lagoon, która jest imponująca, ale latem tak zatłoczona, że trudno czerpać przyjemność z przebywania tam, o ile nie wynajmie się łódki.
Mniej znanym miejscem, które uwielbiam, jest Fomm ir-Rih z maleńką kamienistą plażą, do której prowadzi bardzo wąska i dość niebezpieczna ścieżka wzdłuż ściany klifu. Nie trzeba jednak schodzić w dół do plaży, żeby zachwycić się tą miejscówką. Z góry roztaczają się cudowne widoki na zatokę i jej turkusową wodę. Kiedy trafiłam tam po raz pierwszy, nie mogłam uwierzyć, że to wciąż Malta. To również wspaniałe miejsce na podziwianie zachodu słońca.
Polecam wybrać się również na kilkukilometrowy spacer z rybackiej wioski Marsaxlokk do Marsaskali (lub odwrotnie), gdzie z najbardziej widokowego fragmentu, Munxar Hill, można podziwiać przepiękne białe klify. Podążając zaś nieco dalej Munxar Path w kierunku St. Thomas Bay zobaczymy łuk skalny – takie małe „Azzure Window”.
Z mniej oczywistych miejsc, bo znajdujących się w centrum wyspy, z dala od morza, warto przyjechać do ogrodów San Anton w Attard. Te ogrody, będące oficjalną rezydencją prezydenta Malty, są otwarte dla publiczności i miło odpocząć tu w cieniu, wśród fontann i roślinności z całego świata, uciekając przed maltańskimi upałami.
Jak najlepiej poruszać się po Malcie? Zjechać wyspę rowerem, komunikacją miejską, czy lepiej wynająć auto?
Dla własnego bezpieczeństwa nie polecałabym tutaj roweru. Na Malcie praktycznie brak ścieżek rowerowych, a południowa kultura jazdy niektórych kierowców pozostawia wiele do życzenia. Już bardziej rekomendowałabym skuter, rower nie jest tu popularnym środkiem transportu. Mieszkańcy przyzwyczaili się do dojeżdżania samochodem gdzie tylko się da, a ich styl życia nie jest swoją drogą zbytnio aktywny.
Najwygodniejszym wyborem przy zwiedzaniu Malty jest wynajęcie samochodu i polecam to każdemu, kto ma taką możliwość. Oczywiście trzeba pamiętać, że jeździ się tutaj po lewej stronie, ale poza kilkoma newralgicznymi rondami taka jazda nie sprawia większych trudności, więc warto się przełamać. Samochodem można dojechać do wielu miejsc, do których nie zabierze nas komunikacja publiczna, a dotarcie do nich z najbliższego przystanku latem, w upale, to nie jest doświadczenie, o którym się marzy na wakacjach. Wiele osób chwali komunikację publiczną, czyli w przypadku Malty mówimy o autobusach, bo nie ma tutaj kolei. Autobusami da radę zjechać zarówno Maltę, jak i Gozo, ale trzeba pamiętać, że będzie się to wiązało przede wszystkim ze stratą czasu względem poruszania się własnym samochodem. Nie tylko autobus porusza się wolniej, ale trzeba doliczyć też dużo czasu oczekiwania na przesiadki. Poza wysokim sezonem nie jest to jeszcze takie najgorsze rozwiązanie, ale latem autobusy częściej się spóźniają, bywają przepełnione, a kierowca może się nawet nie zatrzymać na przystanku, jeśli uzna, że ma już komplet. Ryzyko to wzrasta teraz, w czasie pandemii, bo liczba pasażerów jest zredukowana. Z drugiej strony dzięki temu, jak już dostaniesz się do autobusu, to możesz podróżować w niespotykanym wcześniej komforcie. W poprzednich latach wyglądało to tak, że pasażerowie byli dosłownie upychani jak śledzie w puszce. Jeśli więc masz opory przed prowadzeniem auta po lewej stronie, komunikacja publiczna też da radę.
Czy łatwo znaleźć pracę na Malcie? Czy większość osób zajmuje się turystyką?
Jak w każdej turystycznej destynacji, w sezonie pojawia się dużo możliwości zatrudnienia w branżach bezpośrednio związanych z turystyką, głównie w hotelarstwie i gastronomii. Ogłoszenia wiszą nawet w witrynach restauracji, więc jest szansa na znalezienie pracy sezonowej dosłownie „z ulicy”. Należy jednak pamiętać, że nie jest to praca szczególnie dobrze płatna, a niektórzy pracodawcy wolą obsadzać stanowiska „na czarno” pracownikami spoza UE. Jeśli chodzi o pracę fizyczną, Malta przypomina w ostatnich latach jeden wielki plac budowy, jednak pracownicy fizyczni to najczęściej imigranci z Afryki i Azji, bo są po prostu tańsi. Zresztą nie polecałabym chociażby z uwagi na własne zdrowie. Bezpieczeństwo i higiena pracy są niestety przedmiotem żartów na wyspie. Szukałabym bardziej w szeroko pojętch usługach, handlu, kasynie. Najlepiej sprawdzać pojawiające się oferty na LinkedIn, licznych grupach facebookowych ze słowami kluczowymi Malta i job w tytule oraz lokalnych portalach, jak KeepMePosted, JobsInMalta i Maltapark.
Lepsze zarobki można znaleźć w pracy biurowej, ale to też w zależności czy to firma maltańska czy międzynarodowa korporacja. Dobre wynagrodzenia są branżach finansowej i w iGamingu, czyli branży hazardowej online, choć tutaj dużo zależy od departamentu. W obsłudze klienta stawki będą dużo niższe niż np. w dziale IT. Praca w międzynarodowej korporacji, zwłaszcza jeśli zna się języki obce, pozwala żyć na całkiem dobrym poziomie.
Na jak długo najlepiej przyjechać, by zwiedzić Maltę, Gozo i Comino?
Malta jest bardzo małym państwem, główna wyspa jest nieco mniejsza od Krakowa, co pozwala na zjechanie jej wzdłuż i wszerz podczas stosunkowo krótkiego pobytu. Aby dobrze zwiedzić Archipelag Wysp Maltańskich najlepiej byłoby oczywiście przyjechać na dwa tygodnie, żeby połączyć zwiedzanie zabytków i najpiękniejszych miejscówek trzech wysp z kilkudniowym relaksem na plaży. Na takie połączenie zarezerwowałabym więcej czasu latem. Poza sezonem można więcej pojeździć po wyspach, bo temperatura jest w sam raz do zwiedzania i odpadają kąpiele w morzu. W tym czasie takim standardem pobytu jest tydzień, ale na upartego najważniejsze miejsca zobaczysz i w 5 dni.
Z czym kojarzy Ci się Malta?
Teraz, po 3,5 roku mieszkania na wyspie, to już po prostu… z domem. Moją codzienną rutyną, pracą, ale i nowymi bliskimi, których tutaj poznałam. Kiedy mieszkasz za granicą, z dala od rodziny, to twoi przyjaciele i znajomi stają się taką nową rodzinką na obczyźnie. Miałam szczęście do znalezienia fajnych, życzliwych osób, którymi się dziś otaczam. Wierzę jednocześnie, że przyciągamy do siebie to, co jest w nas samych. Ja pozytywnie podchodzę do ludzi i z takimi też nawiązałam tutaj bliższe relacje.
Uczucie, które zawsze mi tutaj towarzyszy, to taki luz, chill, śródziemnomorska atmosfera. Przestawiłam się na wolniejszy tryb życia i jak wiele osób tutaj pracuję przede wszystkim, żeby żyć, a nie żyję, żeby pracować. Mamy do tego oczywiście odpowiednie warunki – mnóstwo pięknych miejsc, które cieszą oko, widoki na morze, słońce przez większą część roku, koncerty – to duży plus mieszkania w turystycznym miejscu. Możesz wskoczyć do morza przed pracą i nikogo to tutaj nie dziwi. W naszym biurze jest nawet prysznic, aby odświeżyć się po przyjściu z plaży. Po pracy możesz usiąść na drinka w jednym z barów nad brzegiem morza, kąpać się przy zachodzie słońca. To bardzo rozluźnia i odstresowuje. Słońce niesamowicie dodaje energii i człowiekowi po prostu więcej się chce.
Kiedyś synek koleżanki, kiedy o mnie mówiła, zapytał jej czy Marcelina to ta ciocia, która „mieszka na wakacjach”? I w sumie tak to trochę tutaj wygląda. Niby jest ten rytm praca-dom, mamy swoje problemy, jak wszyscy, pod każdą szerokością geograficzną. Ale jednak panuje taka wakacyjna atmosfera, po którą przyjeżdżają turyści, a my mamy ją na codzień. Wszystko za sprawą tych widoków, gwaru z barów i restauracji, tego, że mieszkamy na wyspie, możemy chodzić codziennie na plażę, jest ciepło i słonecznie. No i tak się żyje.
Malta jednak z pewnością nie jest dla każdego. Na pewno nie dla osób z wygórowanymi oczekiwaniami i mającym trudność z zaakceptowaniem pewnych niedogodności, bo te znajdą tu dużo powodów do narzekania. Zawsze jednak warto podążać za swoimi marzeniami. Odwiedzić Maltę chociażby na wakacje, a kto wie… może się okaże, że poczujesz coś więcej i tak jak w moim przypadku wakacyjny wypad zamieni się w przygodę życia?
To co, kto kupuje bilety, pakuje się i leci na Maltę?
Skomentuj admin Anuluj pisanie odpowiedzi
Pingback: Ile kosztuje weekend na Malcie? + INFORMACJE PRAKTYCZNE – Blog podróżniczy on 9 maja, 2021
3 COMMENTS
Marcelina timetotravel_pl
3 lata agoDzięki za możliwość podzielenia się wycinkiem tego mojego maltańskiego życia ? ❤️
admin
3 lata ago AUTHOR❤️❤️❤️ a ja dziękuję za miłą współpracę i liczę na to, że się zobaczymy na Malcie jak w końcu tam trafię ?