Podczas naszej październikowej wyprawy na Majorkę miałyśmy nie przyjemność zostać obrabowane w naszej luksusowej willi z basenem. (Jak widać nie była zbytnio luksusowa, bo nie było tam np. kamer.) Jak wiadomo nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło (w końcu dzięki włamaniu były to najtańsze wczasy w moim życiu), więc czas na to, aby opowiedzieć tą historię tutaj i powiedzieć wam, co robić jeśli to wy zostaniecie kiedyś przypadkowo obrabowani w podróży. Oczywiście nikomu tego nie życzę, ale nigdy nie wiadomo. Nasza reakcja była wyśmienita, dlatego muszę się podzielić tą opowieścią, może komuś to pomoże w podobnej sytuacji.
Felerna historia dnia włamania do naszej luksusowej willi z basenem na Majorce
Na Majorce byłyśmy przez 5 dni w 5 osób i przez kolejne 5 dni w 4 osoby, ponieważ jedna Orka (tak, to my jesteśmy orki z majorki) musiała nas opuścić. Pewnego smutnego dnia, 21.10 w piątek, w połowie naszej wycieczki, kiedy to odwoziłyśmy jedną z naszych orek na lotnisko musiałyśmy szybciej wrócić do naszego super domu na majorkowej wsi pośród pomarańczy, ponieważ miałyśmy tam rozwieszone pranie, a na tej wsi zabitej dechami nic nie schło, bo było pełno trawy. Musiałyśmy więc wrócić przed zachodem słońca, żeby pranie nie zamokło znów od rosy. Okazało się wtedy, że wróciłyśmy o dobrej godzinie nie tylko ze względu no wysuszone pranie.
Okazało się, że miałyśmy włamanie na chatę, wszystkie nasze rzeczy były rozwalone na podłodze, a drzwi wejściowe, takie boczne od kuchni były wyłamane. Na łóżkach leżały dowody osobiste dziewczyn, które zostawiły w domu. Dzięki łaskawcy, że nie ukradliście dokumentów, bo bez nich to dopiero byłaby heca! Dobrze, że było jeszcze jasno, bo po ciemku to dopiero byśmy były obsrane. Ukradli nam kilka rzeczy, ale najważniejsze, że kiedy wróciłyśmy w domu już nikogo nie było i nic nam się nie stało. Na łóżkach były nowe ręczniki, więc ktoś musiał wiedzieć, kiedy sprzątaczki sobie poszły i wtedy zrobili napad na chatkę. Rabusie nie bardzo znali się na dobrach luksusowych, gdyż nikt nie chlapnął się na moją torebkę Stelli McCartney wartą więcej, niż mój cały bagaż razem wzięty i zostawili jeszcze jakąś elektronikę, która była na wierzchu. Najwidoczniej byli to amatorzy. Cóż za niefart, nie nachapali się zbytnio, jednak jakieś tam straty zostały wyrządzone.
Tutaj zaczyna się część, w której musiałyśmy zawiadomić właścicieli o zaistniałej sytuacji. My wynajmowałyśmy willę przez Airbnb. Właścicielka przyjechała w 20 minut. Domagałyśmy się, aby przyjechała policja, jednak na Majorce to tak nie działa, bo w takich sytuacjach to robisz fotki i umawiasz się na policję na konkretny dzień i godzinę. Uzyskanie papierów z policji jest ważne, ponieważ jest potrzebne, aby uzyskać pieniądze z ubezpieczenia. Ustaliłyśmy z właścicielką, że jutro rano o 9 przyjedzie pan i naprawi te zepsute drzwi, ale musimy tam zostać na noc, bo nie mają dla nas nic innego (dom był wynajmowany od tej pani ale przez jakąś agencję i mieli dla nas dom dopiero od kolejnej doby). Właścicielka pojechała na swoją chatę i zostałyśmy same. Połowa orek, czyli 2/4 stwierdziły, że nie będą tam spać bo prędzej się obsrają ze strachu (w tym ja), więc myślałyśmy co by tu jeszcze zrobić. W międzyczasie obmyślania planu ja zadzwoniłam do ubezpieczalni i poinformowałam ich o zaistniałej, felernej sytuacji. Dostałam informacje co mam z tym zrobić i adios. Telefonistka zawiadamiająca właścicielkę willi wymyśliła, że przecież można to też zgłosić bezpośrednio do Airbnb i może oni coś z tym zrobią. Tak więc zrobiła i ich poinformowała. Tutaj zaczynają dziać się czary. Airbnb poinformowało nas, że jeśli nie czujemy się bezpiecznie w tym miejscu to możemy sobie wziąć emergency nocleg do kwoty 325 dolarów za noc za pokój i oni oddadzą nam za to hajs. Wtedy odetchnęłyśmy z ulgą i wzięłyśmy sobie oddalony o 10 km hotel all inclusive w Alcudi. W felernym domu zostawiłyśmy wszystko rozwalone na podłodze i wzięłyśmy tylko najpotrzebniejsze rzeczy na noc, bo łudziłyśmy się, że może rano przyjedzie ta policja. Było super fajnie i za darmo pławiłyśmy się w luksusach przez jakieś 20 godzin. Jednak to nie tak, że od tamtej pory miałyśmy sielankę. Co to to nie, musiałyśmy się przez te 20 godzin użerać z policją i Aribnb co dalej, bo przecież to tylko jedna noc, a gdzie mamy spać przez następne 4, bo chyba nie w tym felernym domu na wsi, gdzie nas okradziono, ani nie w naszym Seacie Ibizie z wypożyczalni, bo przecież to luksusowe wakacje i byłoby nam nie wygodnie w tej furze. Już lepiej byłoby spać na plaży na leżakach. Po zameldowaniu w luksusowym hotelu udałyśmy się na odpoczynek i darmowe drinki. Rano tak jak było ustalone pojechałyśmy do tego felernego domu z basenem bo przecież typo miał przyjechać naprawiać o 9 drzwi. I co? Naprawił? Oczywiście, że w ogóle się nie pojawił, więc na marne wstawałyśmy o 7 rano, żeby zdążyć na czas. Okazało się, że mogłyśmy spać do 10. Dlatego musiałyśmy opierdzielić właścicielkę za tą dezinformację. Powiedzieli nam, że stwierdzili, że skoro nie będziemy już wcale tam spać to oni nie muszą tak szybko naprawiać tych drzwi. Spoko, wszystko rozumiemy, tylko czemu nikt nas o tym nie poinformował? Tak rozpoczął się stresujący dzień. Dostałyśmy informację, że o 12 jest spotkanie na policji i mamy tam być i składać zeznania razem z właścicielką. Jako, że była dopiero jakaś 10 rano to wróciłyśmy na te all inclusive poleżeć koło basenu, najeść się za darmo drugi raz i toczyć batalię z Airbnb o to, gdzie będziemy spać kolejne 4 noce, bo emergency nocleg był tylko na jedną noc. Tamta agencja z willami miała same średnie propozycje innych willi z basenem na jakichś zadupiach, więc stwierdziłyśmy, że kończymy z nimi współpracę, bo nie będziemy spać w kolejnej willi z basenem, bo będzie się nam już źle kojarzyć i jak mamy okazję to w sumie wolimy mieć teraz apartament w Alcudi. Dlatego kontynuowałyśmy rozmowę już tylko z Airbnb, które dało nam kilka opcji do wybrania noclegu. Żaden nocleg nam się nie spodobał, bo jak już wspomniałam nie chciałyśmy na zadupiu, więc szukałyśmy same i znalazłyśmy nasz wymarzony apartament przy plaży z widokiem na palmy i morze. Jednak zanim się tam zameldowałyśmy wieczorem to musiałyśmy użerać się cały dzień z pracownikami Airbnb, którzy nie wiedzieli jak to ogarnąć. Finalnie wyszło dobrze, więc może nie będę już dramatyzować na ten temat. W międzyczasie nadeszła godzina, o której trzeba jechać na policję, więc tam pojechałyśmy. Jeśli myślisz, że na policji wszystko załatwiłyśmy to się grubo mylisz. Okazało się bowiem, że przełożyli godzinę tej wizyty na 18 i znów pancia właścicielka obrabowanej chaty nas nie poinformowała. Pozostawię jej zachowanie bez komentarza. Cóż na niefart. Znów zostałyśmy odprawione z kwitkiem. Na szczęście wszystkie te miejsca były oddalone od siebie o jakieś 10-15km, a nie 50, więc wróciłyśmy na dalszy, darmowy relaks do hotelu i na darmowy obiad. W międzyczasie Airbnb zatwierdziło nasz nowy apartament, więc chociaż w tej sprawie mogłyśmy odetchnąć z ulgą. O 18 pojechałyśmy na policję i na szczęście na tym nasza historia a guardia civil się kończy. Nie było więcej wizyt na policji. Pojechałyśmy do felernego domu, gdzie nas obrabowali po nasze rzeczy i jedzenie z lodówki i wieczorem byłyśmy już w naszym nowym luksusowym apartamencie, gdzie wszystko było już dobrze i mogłyśmy tam odetchnąć po tym ciężkim, stresującym dniu, który został zmarnowany na akcję CSI kryminalne zagadki Majorki. Od tamtej pory było już wszystko dobrze. Miałyśmy papiery z policji i miałyśmy gdzie spać. Na tym zakończę tą opowieść. Resztę dokumentów do ubezpieczalni już załatwiałam po powrocie do Polski i opowiem o tym w kolejnym akapicie o postępowaniu z ubezpieczalnią.
Ważna informacja jest taka, że otrzymałyśmy zwrot pieniędzy od Airbnb za cały nocleg i wszystkie 10 nocy spałyśmy za darmo. Dlatego warto tam zgłaszać wszystkie dziwne rzeczy, bo na prawdę dobrze się zachowali w tej sytuacji.
Co robić, jeśli już dojdzie do włamania?
- Jeśli wracasz na chatę i podejrzewasz, że ktoś się tam włamał to najpierw sprawdź czy już nikogo nie ma w domu.
- Nie ruszaj rzeczy, które są porozwalane, zrób ewentualnie zdjęcia jako dowody zbrodni.
- Zawiadom właścicieli, najlepiej żeby przyjechali.
- Domagaj się wizyty na policji, bo to ważne dla ubezpieczalni i zwrotu pieniędzy za skradzione rzeczy.
- Zawiadom od razu po zdarzeniu ubezpieczalnię.
- Zawiadom Airbnb, lub Booking, lub inne coś, przez które wynajmowałeś dane miejsce. Oni jak widać na naszej sytuacji mogą jeszcze więcej i ich pomoc może się okazać dla was jak los na loterii. Nigdy nie podejrzewałabym takiego obrotu akcji jak w naszym przypadku.
- Jeśli ukradną Ci karty kredytowe to wiadomo, że trzeba je od razu zablokować w banku.
Postępowanie z ubezpieczalnią
- Na wstępie powiem, że miałyśmy ubezpieczenie w firmie AXA, bo akurat było najtańsze i najlepsze i wszyscy w internecie zachwalali, więc takie nam ogarnęłam. Nie jest to żadna współpraca ani nic, ale mówię nazwę firmy, bo finalnie jesteśmy zadowolone z obrotu wydarzeń i oddali pieniądze.
- Już wiesz, że to ważne, żeby ich zawiadomić w przypadku włamania od razu po zdarzeniu. Kiedy to zrobisz dostaniesz od nich informacje co zrobić dalej.
- Niestety ubezpieczalnia nie oddaje pieniędzy za wszystko, więc lepiej to doczytać zanim się kupi ubezpieczenie. Nie oddają na przykład za biżuterię i pieniądze.
- Jeśli coś zostanie Ci skradzione, na przykład laptop z przed 5 lat, za który nie masz już paragonu na chacie to nie łudź się, że dostaniesz hajs. Dostaniesz tylko za to, za co masz w domu paragony. Dlatego ważne jest to, żeby gromadzić na wszelki wypadek paragony za całą elektronikę jaką masz w domu. To bardzo ważne ogólnie w życiu, bo jak widać nie wiadomo kiedy może Ci się to przydać.
- Po powrocie do Polski na spokojnie wypełniłyśmy dokumenty i czekałyśmy na odpowiedź.
- Na odpowiedź czekałyśmy około miesiąc.
- Pieniądze zostały nam wypłacone bez problemu.
- Ostatecznie polecamy AXA.
Jak się zabezpieczyć na wypadek włamania/kradzieży?
- Pierwsze i najważniejsze to zawsze wykupuj ubezpieczenie i sprawdź na ile jest to ubezpieczenie od straty/kradzieży bagażu i co dokładnie obejmuje. Jak widać, nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać. Nam się przydało.
- Jeśli w mieszkaniu jest sejf to tam włóż najbardziej wartościowe rzeczy, jeśli musisz coś zostawić. Najlepiej jeśli ten sejf jest jakoś przytwierdzony do ściany, bo przecież jak jest przenośny to i tak mogą ukraść. Tak, widziałam przenośne sejfy, według mnie zbytnio się nie przydają.
- Podczas wyjazdu miej ze sobą dwa dokumenty tożsamości, paszport + dowód. Jeden dokument zostaw w mieszkaniu, a drugi noś ze sobą. Jeśli włamią Ci się na chatę i ukradną dokument z mieszkania to będziesz mieć zawsze ten drugi, który miałeś przy sobie. Jeśli ktoś ukradnie Ci torebkę podczas spaceru to zawsze będziesz mieć ten dokument, który został w domu.
- Na mailu miej w razie czego kopię paszportu.
- Cztery razy sprawdź czy na pewno zamknąłeś dom/mieszkanie. Niby to takie oczywiste, ale jednak potrzebne.
- Na rynku są dostępne takie portfele – saszetki pod ubranie, gdzie możesz schować sobie dokumenty i pieniądze i trzymać je właśnie pod ubraniami, a nie w torebce na wierzchu. Może to okazać się przydatne, polecam to sobie kupić. Ja tego jeszcze nie mam hehe.
- Gromadź rachunki za elektronikę, bo tak jak wspomniałam nie wiadomo, kiedy mogą się przydać, a mogą nawet w przypadku takiego włamania i kradzieży.
Daj znać w komentarzu co najbardziej Ciebie zaskoczyło w tej historii, czy miałeś kiedyś podobną sytuację i jak się zachowałeś?
Leave a Comment
Pingback: 11 rzeczy, które musisz wiedzieć przed przeprowadzką na Majorkę – Blog podróżniczy on 03/02/2023
1 COMMENT